środa, 5 października 2011

Maseczki do twarzy-Avon

Prywatnie jestem posiadaczką 3 maseczek firmy Avon z serii Planet Spa,ale mam zamiar kupić jeszcze pozostałe 3,żeby być posiadaczką całej kolekcji no i żeby móc je przetestować:)

Na pierwszy ogień idzie Maseczka głęboko oczyszczająca pory Tajski Kwiat Lotosu.



Ta maseczka ukryta jest w 75 ml tubce(zresztą jak wszystkie maseczki z tej serii).Ma fajną kremową,dość gęstą konsystencję,ale bez problemu można rozprowadzić ją na całej twarzy.Jest lekko fioletowa,jednak niestety nie widać tego na zdjęciu. Skutek niestety aparatu. Maseczka powinna pozostać na twarzy około 5 minut,ja sama trzymam ją trochę dłużej. Lubię jej zapach,delikatny i bardzo przyjemny jak dla mnie. Wprawia na pewno w dobry nastrój:) Można mieć problemy przy jej zmywaniu,ale wtedy gąbka i do dzieła. Czy rzeczywiście głęboko oczyszcza pory? Hmm,jak dla mnie jest to sprawa trochę wątpiąca. Po kilku stosowaniach jakichś rewelacyjnych efektów nie zauważyłam,może przy dłuższym stosowaniu.Chociaż delikatnie nawilża i wygładza skórę.Jest na pewno wydajna i starczy na dość długo.Jeśli chodzi o cenę (wszystkich maseczek) to jest według mnie zbyt droga(ok 27 zl),dlatego często kupuję je na promocjach,wtedy cena sięga około 10 zł:)


Kolejna na pożarcie idzie Maseczka błotna z minerałami z Morza Martwego.
Maseczka ta jest moim ulubieńcem,a jak kto woli faworytem. Jedyna rzecz,której w niej nie lubię,to zapach. Chociaż dla każdego może to być rzecz gustu,mnie prywatnie zapach się nie podoba. Jest bardzo gęsta,koloru cementu. Na twarz nie potrzebujemy jakiejś ogromnej ilości. Producent obiecuje,że maseczka absorbuje serum i sprawia,że pory twarzy stają się mniej widoczne, Nadaje skórze miękkość,gładkość i promienność. A jakie są moje odczucia? Gdy już po 10 minutach zmywam tą cementową maź zauważam,że moja cera jest matowa,odświeżona i wygładzona. Co ważne cera jest zrelaksowana i ładnie rozjaśniona. Po jej zastosowaniu wszelkie krostki(przynajmniej u mnie) dość ładnie zasychają i po kilku dniach mam ładną buźkę(ZNÓW!!).


No i czas na ostatnią oczyszczającą Maseczkę do twarzy Prowansalska Lawenda i Jaśmin.
Kupując tą maseczkę liczyłam na piękny zapach lawendy a co dostałam w zamian? Odór alkoholu,który zabił zapach lawendy czy też jaśminu. No niestety pachnie jakby to dobrze ująć strasznie "chemicznie". Jest to maseczka typu "peel of"" czyli ściagana jednym ruchem( u mnie kończy się to kilkoma). Ma przezroczysty kolor z opalizującymi fioletowymi drobinkami. Czas trzymania jej na twarzy to jakieś 20 minut. Kiedy zaczyna zasychać czuć mocne napięcie,nie można nawet nic powiedzieć. Według mnie nie jest jakaś tam strasznie zła,ale super dobra też nie. Po jej zastosowaniu buźka jest wygładzona , delikatnie oczyszczona i bardziej matowa. Czy kupię ją jeszcze kiedyś? Myślę,że gdy trafią się promocję to raczej tak.

A czy wy posiadacie maseczki z Avonu?Co sądzicie o tej firmie?



5 komentarzy:

  1. nie mialam jeszcze ani jednej maseczki jakos ich nie potrzebuje:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy po prostu ma inne potrzeby:) Ja pierwszy raz nałożyłam maseczkę za namową znajomej...sama już nie wiem jak mam walczyć z krostkami na twarzy,to moja udręka:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię maseczki Planet Spa Avonu, obecnie mam cztery maseczki z tej serii, tez pisałam o nich notatkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Maseczka błotna jest rewelacyjna..:) Bardzo ją lubię..:)

    OdpowiedzUsuń
  5. dawniej używałam kosmetyków z Avonu teraz juz nie mam styczności z tą firmą, nie wiem w sumie dlaczego, bo byłam zadowolona:) też obserwuję, buziaki:)

    OdpowiedzUsuń